– Spokojnie. – cofnęłam się o pół kroku i uniosłam ręce w obronnym geście. – Jestem z Czwórki. Chcę do was dołączyć.
Owa czarnowłosa opuściła łuk i zrobiła duży sus w moją stronę.
– Niech będzie.. jednak jeżeli tylko coś pójdzie nie tak z twojej winy, będziesz jedną krwawą plamą, wszystko jasne? – wychrypiała i odsunęła się, by na mnie popatrzeć.
– Tak. – wysiliłam się na pewność w moim głosie.
– Walczysz tylko trójzębem? – zdziwił się jakiś barczysty nastolatek o brązowych włosach i szarych oczach. Przez ramię miał przerzucony kołczan, do pasa zawiązane dwa miecze i całą gromadę noży, a w prawej dłoni trzymał łuk. Skinęłam lekko głową. – Może chcesz jakąś broń z naszego arsenału?
– Może trochę noży i jeden łuk.. nic więcej mi nie potrzeba. – noże dla mnie, łuk dla Lucasa. Wspominał kiedyś, że ma zamiar strzelać.
Poszłam za owym chłopakiem.
– Jak się nazywasz? – zapytałam, podczas gdy on szukał odpowiedniego pasa do mojej sylwetki.
– Thomas. Jestem z dwójki. Ta, która do ciebie podeszła, to Lily z mojego dystryktu. A ty? – odpowiedział, wkładając do środka trochę broni.
– Cher. – powiedziałam. W milczeniu zawiązał wokół moich bioder pas.
– Weź sobie jakiś łuk i kołczan pełen strzał. – rzekł. – Powinny być.. o, tam. – wskazał palcem na odległy koniec konstrukcji. Zawodowcy osiedlili się w Rogu Obfitości, więc nietrudno zgadnąć, że mają broni i jedzenia pod dostatkiem. Zadymki jak dotychczas nie ma. Wtedy przychodzi mi na myśl widok śnieżnych wilków, dotknięcie łapami góry, ścierwo, krew.. Przygryzam wargę. Nurtuje mnie ta czerwona ciecz, wydostająca się z ciała psa, mimo tego, że nie miała skąd wypłynąć. Cher, skup się! – skarciłam siebie w myślach i przewiesiłam sobie przez ramię skórzany, brązowy kołczan. Napięłam cięciwę łuku i wypuściłam ją z charakterystycznym dźwiękiem. Jest dobrze. Mogę wyjść.
Przeszłam przez śnieg, brodząc w nim po kostki. Słońce pada na biały puch powodując jego delikatne iskrzenie. Dzisiaj już nie jest tak zimno jak wczoraj. Postanowili nas trochę ogrzać. Policzyłam wszystkich zawodowców. Jest ich niewielu – ze mną tylko pięć. Naciągnęłam wyżej skórzane rękawiczki, kilka milimetrów ponad kostki.
– Może trzeba się trochę przejść po tym lesie? Wiecie.. urządzić sobie rzeź. – uśmiechnęła się demonicznie Lily. – Tak, jak z tamtym smarkaczem. Bez urazy. – zwróciła się do mnie. Przybrałam obojętny wyraz twarzy. To ona zabiła Noela. Mimowolnie zacisnęłam mocniej palce na rękojeści jednego z noży oraz trójzębie. Przez jedną, ulotną chwilę miałam ochotę się na nią rzucić z bronią. Na tą jedyną sekundę zapomniałam o strachu. Był tylko gniew i nienawiść.
– Dzisiaj.. może nie. Musimy się przygotować, organizatorzy igrzysk zawsze coś przygotują.. – stwierdził Thomas. – Lily, narazie pohamuj swój pierwotny instykt ,,Bić, bić, zabić, zabić, spalić, spalić" – tutaj parsknął śmiechem. Czarnowłosa wydęła usta obrażona i założyła ręce na piersi.
– Zamknij się, Simpson. – warknęła. – Ty byś tylko gadał. Tak samo paplałeś na rozpoczęciu i gdybym cię nie pociągnęła, psie, to byś nie zdobył tego Rogu.
– A ty byś wybiła od razu każdego w zasięgu piętnastu mil! – odparował chłopak. Patrząc na tą kłótnię widzę dwójkę dzieciaków sprzeczających się o pierwszeństwo pływania. W moim dystrykcie często tak się dzieje – pokazują sobie języki, odwracają się plecami do siebie, a i tak wiadomo, że się pogodzą. Potem wybuchnie kolejna kłótnia o wejście do wody i tak dalej. Wkrótce zapadł zmierzch i ja zostałam na warcie. Podeszłam do krzaków i delikatnie, cichutko rozchyliłam gałązki. Lucas wciąż tam był i na mój widok uśmiechnął się lekko, a potem uciekł do labiryntu..
***
Nie wiem, czemu teraz znajduję tak dużo czasu na pisanie..
Wiecie, że mi teraz pada śnieg? -.- No cóż. Przeczytałam wasze opinie pod poprzednim rozdziałem i teraz staram się nie popełniać tych samych błędów.
U mnie była dzisiaj zamieć śnieżna xD
OdpowiedzUsuńRozdział super ^_^ Może trochę za szybko ją przyjęli do siebie i zaufali ;p
,,Bić, bić, zabić, zabić, spalić, spalić" - mistrzostwo :D
pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ^_^
U nas też śnieg sypał. Masakra...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to świetny.
Zapraszam: http://1dlittleaccident.blogspot.com/
Chyba najlepszy jak dotąd rozdział.
OdpowiedzUsuńLily to takie delikatne imię, zupełnie do niej nie pasuje i to mi się podoba. :D W ogóle fajna ta Lily, trochę przypomina mi Clove.
nominowalam cie do the versatile blogger. wiecej na thehungergamesrue69.blogspot.com
OdpowiedzUsuń