środa, 27 lutego 2013

Rozdział 2 ,,Pierwsza broń"

      Wysiedliśmy z pociągu, a tam przechwycili nas Strażnicy Pokoju. Rześki, zimny wiatr otulił moją twarz. Poranek. Wzdrygnęłam się z powodu mrozu, ale od razu wsadzono nas do ośrodka szkoleniowego. Delikatnie ścisnęłam zegarek, jakbym chciała obronić go przed światem. I tak właśnie było. Uniknąć wścibskich spojrzeń rzuconych w między czasie, znudzonych oczu, przelatujących po złotej pamiątce. Odetchnęłam z ulgą, gdy umieszczono mnie w pokoju. Miałam jeszcze godzinę czasu do pierwszego szkolenia. Zdjęłam zegarek z szyi, patrząc, jak czarna wskazówka powoli okręca się wokół własnej osi. Uśmiechnęłam się lekko, ściskając mocniej wisiorek, który zaraz opadł na miękką kołdrę. To była ostatnia pamiątka po matce. Coś, co należało chronić za wszelką cenę. Poszłam do łazienki, gdzie umyłam dokładnie ciało i włosy. Przebrałam się w strój, który podrzuciła mi awoksa, podczas gdy ja siedziałam pod prysznicem – który zresztą, nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. W Kapitolu wszystko jest inne – po czym czekałam cierpliwie na Strażników Pokoju, którzy chodzili za nami jak cień, jakby się bali, że uciekniemy. Wreszcie się doczekałam, więc jakże uroczy panowie w białych mundurach złapali mnie za nadgarstki i prowadzili na szkolenie. Gdy się tam znalazłam, już wiedziałam, że umrę, jak amen w pacierzu.
       Zawodowcy, wszędzie zawodowcy.
Istny las strzał, błysków mieczów, oszczepów. Nie umiałam władać żadną z tych broni, ale nagle dostrzegłam trójząb. W Czwórce często się go używa, żeby dobić ryby. Złapałam go, ważąc potencjalną broń w ręku. Dźgnęłam manekina kilka razy trójzębem,  patrząc, jak lalka upada na ziemię. No,   powiedzmy, że tym mogę walczyć – jeżeli zdobędę trójząb na arenie. Podeszłam jeszcze do stanowiska z łukami, ale tam kiepsko mi poszło. Nożem nauczyłam się zabijać marionetki, więc może i uda mi się zabić człowieka. I na tym zakończyło się moje pierwsze szkolenie.
       Wróciłam do pokoju, a tam na mnie czekało stado, o ile się nie mylę, stylistów. Pulchna kobieta z granatową peruką na głowie, nieco szczuplejsza nastolatka z burzą różowych loków oraz jeden chłopak ze srebnymi, sztucznymi włosami. Zaczęli się wokół mnie kręcić.
– Jestem Barbara! – krzyknęła różowa.
– A ja Clea. – odparła niebieskowłosa kobietka. – A nasz kolega to Lucas. Jest niemy. – wytłumaczyła mi szeptem, po czym głupio zachichotała.
– Ta prezentacja to trochę spóźniona, ale była afera w dziewiątym dystrykcie. – powiedziała Barbara, uśmiechając się lekko. – A więc tak, zrobimy cię gładką jak pupa niemowlęcia, a potem oddamy w magiczne łapki Dave'a.
Lucas popchnął mnie do łazienki, gdzie zanim zdążyłam mrugnąć, stałam pół-naga, a oni kręcili się wokół mnie i robili wosk w różnych wymyślnych miejscach.
– Ała! – jęknęłam. Tak więc, kiedy byłam zupełnie pozbawiona włosów – no, te na głowie, brwi i rzęsy mi zostawili, ale tylko te – zrobiono mi maniciur, pediciur i co to tam jeszcze.
       – Dość. Możecie odejść. – do łazienki wszedł jakiś mulat, z lekko ostrzyżonymi włosami, idealnie ułożonymi na żel, a na oczach miał okulary przeciwsłoneczne. Klasnął w dłonie, więc wszyscy ucielki, zostawiając mnie tam samą z.. tym kimś. – Jestem Dave. – przedstawił się. Aha, stylista. Ale moich brwi nie tknie, co to, to nie! Okręcił się wokół mnie.
– To będzie taka sukienka, przypominająca falujące morze.. O taak. Włosy upięte, hm.. Dobra, już wiem, co dzisiaj ubierzesz. – uśmiechnął się i z jednego białego pokrowca wyjął krótką sukienkę.
– Podoba ci się?
– Jest.. śliczna. – stwierdziłam, po czym Dave rzucił mi w ręce ubranie, a potem wyszedł. Ubrałam szybko sukienkę, obracając się w lustrze. Rzeczywiście, wydawało się, jakby była uszyta z morskiej wody, tworząc pianiste fale. Nagle w szkle zobaczyłam Cleę, z opasłą kosmetyczką w ręku i szczotką w drugiej. Westchnęłam cicho.
– Mam się bać?


1 komentarz :

SPAM to zuuo. Spróbuj tylko wkleić link na swojego bloga, nie napisawszy przedtem nic o rozdziale, to wybacz, ale nie ręczę za siebie. Przecież nie po to spędzam czas, starając się dobrze pociągnąć akcję, żebyś ty nawet nie zerknął na moje wypociny!

Widzowie