niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 12 ,,Cel uświęca środki" cz. 1


          Na wszelki wypadek zacisnęłam palce na rękojeści noża. Wyszliśmy z labiryntu. Przymknęłam oczy. Chwila prawdy.
Otworzyłam powieki i zobaczyłam Lucasa, patrzącego na nas w osłupieniu. Zawodowcy zamarli w bezruchu, a powietrze nagle wydało mi się ciężkie. Chwilę potem chłopak już biegł, a trójka trybutów rzuciła się w pościg. Ja nadal tam stałam, ale ocknęłam się w chwili, gdy Paul przyłożył Lucasowi miecz do serca.
           – Nie! – ryknęłam i powaliłam blondyna na ziemię. Lucas, korzystając z chwili wytchnienia, wypełzł spod cielska zawodowca, dysząc ciężko. Poczułam kobiece palce na moim gardle, zaciskające się na nim z każdą sekundą coraz mocniej. Wzięłam zamach i uderzyłam Lily łokciem w brzuch. Uścisk zelżał. Trzeci zawodowiec – Louis o miodowych, dużych oczach i rudej czuprynie z piegowatą twarzą – popchnął mnie, tym samym uwalniając Paula. Lucas widząc, w jak tragicznej jestem sytuacji pociągnął za ramię rudowłosego, wykręcając je do tyłu. Z ust atakowanego wydobył się okrzyk bólu. Za chwilę leżał na ziemi martwy, a armata wystrzeliła. Zobaczyłam strzałę, tkwiącą w piersi trupa. Czarnowłosa przycisnęła mnie do ziemi i zdążyła musnąć moje gardło ostrzem noża, jednak ja zacisnęłam pięści na jej ramionach i z całej siły odepchnęłam ją od siebie. Uderzyła głową w pień drzewa, a ja obserwowałam, jak mała strużka krwi płynie po jej skroni, kierując się w dół. Zerknęłam okiem na Luca. Bił pięścią Paula, oboje już nieźle zakrwawieni. Korzystając z kilku sekund mojej nieuwagi, Lily schyliła się i dźgnęła moją łydkę nożem. Krzyknęłam i zachwiałam się, jednak starałam się ignorować dokuczliwy ból. Pochwyciłam trójząb i..
Trysnęła na mnie krew. Zabiłam ją. Przebiłam bronią na wylot. Dziewczyna, z wyrazem zaskoczenia na twarzy, upadła na ziemię. Usłyszałam huk za moimi plecami i odwróciłam głowę. Lucas usiadł na Paulu okrakiem, ale zawodowiec był chyba martwy. Mój sojusznik otarł krew z twarzy, a za chwilę usłyszałam wystrzały armat, jedna po drugiej.
             Widząc, że jesteśmy bezpieczni, usiadłam na śniegu z sykiem. Chłopak podniósł się i przyklęknął obok mnie.
              – Jesteś ranna? – zapytał z troską w głosie. Opuszkami palców dotknęłam zakrwawionego materiału moich spodni i jęknęłam. Pokiwałam delikatnie głową i zaczęłam podwijać nogawkę. Moja rana, mimo, że wydawałoby się, iż płytka, była głęboka na co najmniej 2 centymetry. Dość obficie krwawiła, zabarwiając śnieg na czerwono. Lucas syknął i pokręcił głową.
              – Idę do Rogu po lekarstwa czy jakiekolwiek bandaże, a ty na razie trzymaj śnieg przy ranie, dobra? – kiedy przytaknęłam, wstał i pobiegł do środka konstrukcji. Zgarnęłam w dłonie dużą ilość białego puchu i dotknęłam nim skaleczenia. Westchnęłam z ulgą, bo ból ustąpił miejsca zimnu, dość przyjemnemu. Kilka minut później Lucas wrócił z rolką bandażu w ręce i jakąś malutką fiolką.
               – Naucz się, że gdy czegoś chcesz, to nigdy tego nie ma – a gdy już nie chcesz, zawsze jest. – mruknął, zapewne do siebie i zaczął powoli rozwijać mój "ratunek". Rozłożył kawałek bandażu na swoich kolanach i odkręcił lekarstwo. W środku fiolki była jakaś matowa, kremowa maź. Do korka dołączony był zakraplacz. Chłopak w skupieniu nakładał zawartość buteleczki na bandaż. Po chwili zawiązał to wokół mojej rany. Szczypało, ale nie obchodziło mnie teraz to. Ważne, że już nie czułam tego bólu.
               – Możesz chodzić? – wymamrotał, chowając leki w wewnętrznej kieszeni kurtki. Powoli podniosłam się, ale minęło kilka sekund, zanim złapałam równowagę.
               – Tak sądzę. – odparłam, schylając się, by opuścić nogawkę.
               – Dobra. – rzekł i zamyślił się.
               – Jesteś cały? – zapytałam. – Dobrze radziłeś sobie w walce.
               – Tak, mam tylko kilka draśnięć. – odpowiedział Lucas – Ty też, jak na pierwszy raz.. No cóż.. Zabiliśmy resztkę zawodowców, jesteśmy bohaterami, nie? – zaśmiał się.
               – Dobra. Czas zabrać to, po co tu przyszliśmy. – szepnęłam i ruszyłam pewnym krokiem w stronę Rogu, nie zważając na ukłucia bólu w łydce. Wyciągnęłam ze środka jakiś niewielki worek i wrzuciłam do niego jedzenie, a Luc zajął się pakowaniem broni. Między nami panowała cisza, przerywana tylko naszymi oddechami. Starannie zawiązałam wór i przerzuciłam sobie przez ramię. Po kilku minutach wróciliśmy do lasu i ukryliśmy się w naszej jaskini.
                – Brakowało mi ciebie. – wyznałam, uśmiechając się do Lucasa. On odwzajemnił gest i złapał mnie za rękę.
                – Chodź. Skoro już teraz mamy uzupełniony arsenał, jak i zapasy, mądrze byłoby dowiedzieć się, co się dzieje z areną. – chłopak wyprowadził mnie z jaskini i zaczął ciągnąć w stronę "wilczej części", jak ją kiedyś nazwałam.

Autorka: Muszę skończyć projekt na chemię, więc 12 podzieliłam na 2 części. Nie gniewacie się? :3

10 komentarzy :

  1. Ile ich jeszcze zostało na tej arenie?
    Rozdział super ^_^ dużo akcji, walki i krew, a potem wyznanie
    Jestem ciekawa jak to zakończysz. Myślałam już przez chwilę, że Lucas zginie w tym rozdziale, ale przeżył. Więc o ile nic ich nie zabije, finał rozegra się pomiędzy tą dwójką...
    obra, koniec snucia domysłów, czekam na ciąg dalszy i serdecznie pozdrawiam :>
    Weny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominuję Cię do Liebster Award :>
      Więcej na http://first-hunger-games.blogspot.com/2013/05/liebster-award_21.html

      Kiedy kolejna część? :<

      Usuń
  2. Też się zastanawiam ile ich zostało . I ... nie będę się gniewać jeśli druga część przyjdzie szybciej od drugiej ;) . Rozdział świetny ! I z Niecierpliwością , przeliteruje żeby nie było N.I.E.C.I.E.R.P.L.I.W.O.Ś.C.I.Ą. czekam na następny . :)
    Wenyy ;3
    Mordeczka , Wićć

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również to ciekawi. :)
    Osobiście uważam, że zamordowanie Zawodowców poszło im zbyt łatwo - w końcu oni byli doskonale wyszkoleni! Ale nie czepiam się już, najważniejsze, że bohaterowie żyją. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział (a raczej drugą część dwunastki). ^^
    i małe pytanie - czemu zmieniłaś szablon? Moim skromnym zdaniem poprzedni był świetny, ale to najważniejsze, by podobał się Tobie. Czy to przez opinię jednej z ocenialni? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, i nie sądzę, by następnej oceniającej - Finis - także przypadł do gustu, patrząc na jej blogi, więc, żeby choć trochę podnieść swoją ocenę zmieniłam szablon..

      Usuń
    2. A no jeszcze do tych zawodowców..
      Mam pewne plany związane z kimś i było to potrzebne, aby dalej pociągnąć akcję.. :d

      Usuń
    3. Moim zdaniem nie warto zmieniać szablonu z takiego powodu. ;)
      Ciekawa jestem, jakie to plany...

      Usuń
  4. Cześć.
    Dopiero dzisiaj znalazłam twojego bloga, ale bardzo mi się spodobał i przeczytałam wszystkie rozdziały naraz.
    Kocham igrzyska a twoja wersja także przypadła mi do gustu.
    Ja także piszę bloga, ale o chłopakach z One Direction.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam, Aleksandra <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! <3
    A! Nominuję cię do Liebster Award.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog ! :)
    Twój blog został przeze mnie nominowany do Liebster Award. Więcej informacji tutaj :http://fanfiction-the-hunger-games.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń

SPAM to zuuo. Spróbuj tylko wkleić link na swojego bloga, nie napisawszy przedtem nic o rozdziale, to wybacz, ale nie ręczę za siebie. Przecież nie po to spędzam czas, starając się dobrze pociągnąć akcję, żebyś ty nawet nie zerknął na moje wypociny!

Widzowie